Aby otrzymać pomoc z PFRON-u, musimy złożyć komplet dokumentów w odpowiednim ze względu na miejsce naszego zamieszkania oddziale MOPS lub PCPR. Powinniśmy przedstawić urzędnikom: wniosek o przyznanie refundacji, orzeczenie lekarskie stwierdzające konieczność nabycia łóżka rehabilitacyjnego, oświadczenie o niepełnosprawności
Fundacja Rodzić po Ludzku zaprezentowała raport z monitoringu oddziałów położniczych pn. Opieka okołoporodowa w Polsce w świetle doświadczeń kobiet. Czytaj także: Kobiety w ciąży bez kolejki u lekarza Fundacja po raz kolejny podjęła próbę dowiedzenia się, jak wygląda opieka w placówkach położniczych w Polsce. Tym razem zapytała kobiety. Przedstawiła informacje na temat aktualnej sytuacji w opiece okołoporodowej w Polsce w oparciu o informacje zebrane od blisko 10 tys. kobiet, które urodziły w latach 2017-2018. Zagadnieniem, które w sposób szczególny starano się pogłębić w zrealizowanym badaniu była relacja personel medyczny – kobieta. Ptrzemoc i nadużycia podczas porodu Większość kobiet wystawiłaby ocenę bardzo dobrą (36%) lub dobrą (38%) opiece w szpitalu i ma pozytywne doświadczenia porodowe. Jednocześnie odpowiedzi kobiet pokazują, że w trakcie większości porodów zdarzają się sytuacje niezgodne z obowiązującymi przepisami, nadużycia, a nawet przemoc. Czytaj także: RPD o skutkach picia alkoholu przez kobiety w ciąży X Jeśli do przemocy słownej i fizycznej zaliczymy zachowania personelu takie jak: szantażowanie, wyśmiewanie, grożenie, krzyczenie, obrażanie, wypowiadanie niestosownych w odczuciu kobiet komentarzy, szturchanie, rozkładanie na siłę nóg przy parciu, przywiązywanie nóg do łóżka porodowego, to 16,9% badanych doświadczyło w trakcie swojego porodu lub po porodzie jednej (lub więcej) z form przemocy. Z wszystkich odpowiedzi respondentek wynika, że w czasie porodu 54,3% kobiet doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich procedur. Odsetek ten odnosi się do tych kobiet, które wskazały, że w czasie porodu miała miejsce jedna (lub więcej) z opisanych powyżej sytuacji zakwalifikowanych jako przemoc lub jedna z następujących sytuacji: studenci/studentki położnictwa byli obecni bez zgody badanej, personel zdecydowanie nie dbał o zachowanie prywatności i intymności, nie odpowiadał na pytania, używał niezrozumiałego języka, zwracał się w sposób świadczący o braku szacunku, ankietowana miała poczucie, że personel gorzej ją traktował bądź zmuszał do czegoś. Naruszenia praw i skargi 15,5% badanych uznało, że podczas pobytu w szpitalu zostało złamane jakieś ich prawo, ale tylko 3% kobiet zdecydowało się złożyć skargę. 23,6% kobiet nie potrafiła stwierdzić, czy doszło do naruszenia ich prawa w trakcie pobytu w szpitalu. Ignorowanie, traktowanie z góry, wyśmiewanie Doświadczenie kobiet wskazuje na to, że w szpitalach w zakresie komunikacji personel - pacjentka, pojawiają się poważne nadużycia. 24% kobiet wskazywało, że personel wypowiadał niestosowane komentarze, co piąta miała poczucie, że była traktowana z góry. Inne problemy w komunikacji, na które wskazywały kobiety, to ignorowanie pytań, lekceważenie (17,1%), podnoszenie głosu (15,6%), krytykowanie (11,8%) i wyśmiewanie (10,1%). 13,5% kobiet było krytykowane przez personel w II okresie porodu za sposób parcia. Poczucie przymusu 12,8% kobiet w czasie pobytu w szpitalu czuło się zmuszonych do czegoś przez personel. Prawie połowa z tych osób (45,3%) czuła się zmuszona do karmienia mlekiem modyfikowanym, 21,3% do karmienia piersią, 21% do zaszczepienia dziecka, a 18,9% do wykąpania noworodka. 13,8% czuło się zmuszonych do porodu drogami natury. Część była zmuszana do pozycji leżącej w czasie porodu, do przyspieszenia przebiegu porodu, szybkiej pionizacji po operacji, założenia wenflonu, cewnika, opatrunku, wykonania lewatywy, przebicia pęcherza płodowego czy masażu szyjki macicy. Gorsze traktowanie 8,8% kobiet czuło się gorzej traktowanych niż inne pacjentki. Kobiety były gorzej traktowane gdy kierowały prośby do personelu (45%), co czwarta z powodu wieku, stanu zdrowia (18%) lub masy ciała (14%). Przyczyną gorszego traktowania była anonimowość w szpitalu – brak lekarza prowadzącego w szpitalu, w którym rodziły czy brak znajomości wśród personelu, brak wykupionej indywidualnej opieki położnej w trakcie porodu czy indywidualnego wsparcia po porodzie. Kobiety czuły się gorzej traktowane ze względu na swoją sytuację czy decyzje – poród naturalny, cesarskie cięcie, karmienie mlekiem modyfikowanym, nie wyrażenie zgody na zaszczepienie dziecka, przygotowanie planu porodu, zadawanie dodatkowych pytań. Prywatność i intymność 19,3% kobiet deklarowało, że niektóre czynności były wykonane bez dbałości o prywatność czy intymność - badania były wykonywane w obecności innych kobiet lub odwiedzających w sali, personel pozostawiał otwarte drzwi do sal, w których przebywały. Ponad połowa wskazywała, na zbyt dużą liczbę osób z personelu oraz studentów w trakcie badań, porodu. 17,6% respondentek uznało, że personel nie zadbał o ich intymność podczas obchodu lub badań lekarskich. Badanie pokazało, że na oddziałach położniczych nie ma zwyczaju pukania do drzwi sal, w których przebywają kobiety z noworodkami - jedynie 18% deklarowało, że personel pukał do drzwi. Przemoc fizyczna Część kobiet doświadczyła w szpitalu przemocy fizycznej. 3% stwierdziło, że w czasie II okresu porodu ktoś na siłę rozkładał ich nogi, 66 kobiet miała przywiązywane nogi do łóżka porodowego, a w relacjach 38 kobiet pojawiła się informacja, że były szturchane przez personel. 13% kobiet zadeklarowało, że chciało otrzymać znieczulenie zewnątrzoponowe, ale w szpitalu, w którym rodziły, nie było takiej możliwości. Co trzecia kobieta biorąca udział w badaniu stwierdziła, że w szpitalu zdarzyła się sytuacja, że jakaś czynność została wykonano za mało delikatnie – w przypadku 71,8% było to badanie wewnętrzne, co czwarta doświadczyła bolesnego szycia krocza, a 20% niedelikatnego przystawienie dziecka do piersi. 15,5% badanych deklarowało, że w czasie porodu personel naciskał na ich brzuch, najczęściej dłonią (57,6%), łokciem (39%) lub całym ciałem (18,2%). U części kobiet mógł zostać zastosowany tzw. chwyt Kristellera podczas porodu. Zgoda na zabieg Badanie pokazało, że zagwarantowane prawem pytanie o zgodę na zabiegi nie jest rutynową praktyką - 40,9% kobiet nie zostało zapytanych o zgodę na założenie wenflonu, blisko połowa na obecność studentów w sali porodowej, 27,1% na wywołanie porodu, a 29,1% na podanie kroplówki z oksytocyną. Co trzecia (32,9%) w ogóle nie była pytana o zgodę na wykonanie badania wewnętrznego. Zdecydowana większość badanych była pytana o zgodę na szczepienie noworodka (84,8%), a 2/3 na badanie dziecka (67,9%). Blisko połowa dzieci została wykąpana bez zapytania matki o zgodę (48,1%), a 43,2% podano mleko modyfikowane bez zgody matki. Medykalizacja porodu i nacinanie krocza Jednym z ważniejszych celów wprowadzenia Standardów Opieki Okołoporodowej było obniżenie medykalizacji porodu. Jak pokazuje badanie prawie wszystkie kobiety (90,9%), miały w szpitalu założone wkłucie do żyły obwodowej. Wśród kobiet, które rodziły drogami natury 43,4% miało wywoływany poród, 60,6% podaną kroplówkę z oksytocyną, a ponad połowa (55,4%) miała nacięte krocze. Odsetek ten zmniejszył się znacznie w ciągu ostatnich 12 lat – w 2006 r. 80% kobiet miało nacięcie krocza. W wielu miejscach ta interwencja przestała być rutyną, ale nadal co druga kobieta w sali porodowej ma nacinane krocze. Złoty standard? Tylko 38,5% kobiet miało zapewniony „złoty standard" – kontakt z dzieckiem minimum dwie godziny po porodzie. Mniej niż połowa (45,6%) oceniła dobrze wsparcie personelu w karmieniu piersią, co trzecia zaznaczyła, że nie było możliwości skorzystania z usług doradcy laktacyjnego na oddziale (32,6%). Ponad 60% dzieci w trakcie pobytu w szpitalu było dokarmianych mlekiem modyfikowanym. Zmiany na lepsze Ostanie lata i badanie pokazują wiele pozytywnych zmian - obecność bliskiej osoby bez opłat, zwiększającą się liczbę sal pojedynczych do porodów rodzinnych, więcej kobiet może pić i jeść w trakcie porodu, zmniejsza się odsetek nacięć krocza, zwiększa aktywność kobiet podczas porodu, poprawia się realizacja prawa do dwugodzinnego, nieprzerwanego kontaktu matki z dzieckiem „skóra do skóry" po narodzinach, coraz więcej kobiet przygotowuje swój plan porodu. Niestety obowiązujące od 2012 roku we wszystkich placówkach położniczych w Polsce Standardy Opieki Okołoporodowej są wdrażane bardzo powoli, wpływa na to brak konsekwencji wobec placówek naruszających prawo, zarówno ze strony decydentów, jak i samych kobiet. Monitoring z udziałem kobiet pokazuje, że prawa kobiet rodzących w szpitalach i na oddziałach położniczych nie są respektowane, a część doświadcza przemocy za zamkniętymi drzwiami oddziałów położniczych. Te doświadczenia pozostawiają trwały ślad w ich ciele i psychice. O Fundacji Rodzić po Ludzku Fundacja Rodzić po Ludzku jest organizacją pozarządową pożytku publicznego działająca na rzecz kobiet w ciąży i matek małych dzieci. Misją Fundacji jest poprawa opieki perinatalnej i warunków w placówkach położniczych w Polsce. Od 22 lat w sposób ciągły prowadzi działania rzecznicze, interwencyjne i edukacyjne, których adresatami są decydenci służby zdrowia, aktywiści, personel medyczny oraz same kobiety w ciąży i matki małych dzieci. Monitoringi, wynikające z nich raporty i analizy stanu opieki okołoporodowej stały się podstawą postulatów stworzenia ogólnopolskich standardów opieki okołoporodowej. W 2015 r. Fundacja otrzymała nagrodę WHO za „działalność w zakresie prac nad poprawą jakości opieki okołoporodowej", a w 2016 r. nagrodę ONZ za „skuteczne rzecznictwo oraz wsparcie praw kobiet".
Przywiązanie chorych psychicznie do łóżka to pozbawienie wolności – orzekł niemiecki Trybunał Konstytucyjny. Nie wystarczy orzeczenie lekarskie. Unieruchomione chorego psychicznie wymagaPrzemoc, przywiązywanie na wiele godzin pasami do łóżek i dodatkowe porcje leków psychotropowych. Takie szokujące praktyki są badane przez prokuraturę w postępowaniach, jakie toczą się w sprawie podejrzanych zgonów pacjentów szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Dziś wyemitowany został materiał dziennikarzy Superwizjera lekarze i personel szpitala psychiatrycznego w Rybniku bez większego powodu faszerowali lekami i krępowali pacjentów? Według dziennikarzy Superwizjera TVN do takich sytuacji miało dochodzić w placówce. - Ludzie chorzy psychicznie, czasem nie tak ciężko, trafiali do szpitala w stanie fizycznym dobrym, po kilkunastu lub kilku dniach ich stan fizyczny się załamywał. Czasem przenoszono ich do innych szpitali tuż przed zgonem. Z sekcji zwłok wynika że umierali w stanie fizycznym w koszmarnym stanie fizycznym - był zapowiadany dzisiejszy reportaż Superwizjera do tego dochodziło? Z informacji dziennikarzy wynika, że personel szpitala miał dwie metody. Pierwsza polegała na zwiększaniu dawek leków w odwecie na pacjencie sprawiającym problemy. A druga na krępowaniu na wiele godzin pasami. Jako, że dotyczyło to osób starszych często miało powodować to problemy krążeniowe, które z kolei doprowadzały do śmierci. W materiale wyemitowanym na antenie TVN 24 mogliśmy się dowiedzieć o prowadzonych śledztwach przez prokuratury w sprawie sześciu podejrzanych zgonów osób, które przez kilka lub kilkanaście dni przebywali w rybnickim szpitalu Adama W. stwierdził, że w ciągu kilku dni jego ojciec podupadł fizycznie. Nie mógł chodzić, ani mówić. 79-latek miał być przez trzy kolejne doby przywiązany do łóżka. Prokuratorzy próbują wyjaśnić przyczyny tragicznej śmierci Bogdana S. Przez kilka dni miał przyjmować bardzo silne leki, których nie mógł zażywać z powodu stwierdzenia choroby alkoholowej. Kiedy po jakimś czasie trafił do innego szpitala w koszmarnym stanie. Lekarze rozkładali ręce. - Niedokrwistość, odwodnienie, zapalenie jelita grubego i cienkiego, podejrzenie sepsy. Pielęgniarka dziwiła się, że można do takiego stanu doprowadzić pacjenta - wymieniała córka zmarłego pacjenta. W reportażu usłyszeliśmy też historię Andrzeja D. Mężczyzna przed śmiercią popadł w konflikt z personelem szpitala, bo stracił szansę na zasiłek przez opieszałość pracownika. Po tym zdarzeniu podwyższono mu dwukrotnie dawkę leków, a po trzech dniach u Andrzeja D. nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Widzowie usłyszeli też historię Janiny Z., która z objawami depresji w rybnickim szpitalu psychiatrycznym ze zdrowej w pełni sił kobiety zamieniła się we wrak człowieka. - Obraz sekcji jest porażający. Ogrom chorób jakie stwierdził biegły z medycyny sądowej może wskazywać na to, że była ona narażona przed śmiercią na ogromne cierpienie - powiedziała prokurator Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Z opinii biegłych do jakich dotarli dziennikarze wynika, że w trakcie leczenia popełniono wiele błędów. Lekarze mieli zmieniać dawki i leki zanim wprowadzone wcześniej zaczęły działać. To miało doprowadzić do pogorszenia się stanu zdrowia. Ale nie tylko zmiany leków miały przyczyniać się do pogorszenia stanu fizycznego pacjentów. W materiale też wskazano na częste krępowanie pacjentów za pomocą pasów, a nawet bandaży. W reportażu można było usłyszeć o pacjencie unieruchomionym przez dwa tygodnie. Jeden z mężczyzn miał zostać przywiązany na 12 godzin z powodu rozmawiania przez telefon. Dodał, że to był początek szykan. Wspomniał, że po incydencie otrzymywał duże dawki leków. Z trzech tygodni spędzonych w szpitalu miał zapamiętać tylko jeden tydzień. Inna pacjentka z depresją miała być zapięta pasami łącznie przez 90 godzin. Po trzech miesiącach straciła 25 kg i nie mogła się poruszać o własnych siłach. Władze szpitala odpierają zarzuty i podkreślają, że zapinanie pasami jest stosowane tylko i wyłącznie zgodnie z procedurami. Czego innego można jednak dowiedzieć się z materiału Superwizjera TVN. Rzecznik praw pacjenta przy rybnickim szpitalu przyznał, że w praktyce pacjenci nie są leczeni (poza chorobami psychicznymi). - Szpital posiada internistę na pół etatu na 900 pacjentów - zaznaczył Stanisław Frydrychowicz. Zastępca Rzecznika Praw Pacjenta dodał, że tylko w tym roku napłynęło do tej instytucji 36 skarg pacjentów rybnickiego szpitala. W sprawie podejrzanych zgonów trwa kilka prokuratorskich materiał Superwizjera będzie można zobaczyć jeszcze raz we wtorek o w PAŃSTWA UWADZE:tyDZień - informacyjny program Dziennika ZachodniegoPolecane ofertyMateriały promocyjne partneraLeczenie przeciwzakrzepowe stosuje się w celu obniżenia zdolności krwi do krzepnięcia, a tym samym do tworzenia zakrzepów. Niektóre stany chorobowe stwarzają warunki do powstawania skrzeplin, które mogą być niebezpieczne z dwóch powodów: 1. Mogą utrudniać przepływ krwi np. zmniejszając światło, czy zamykając przepływ przez Rozmiar PlikuPikseleCalecmEURJPEG Małe800x534 px - 72 x cm @ 72 x @ 72 dpi€2,75JPEG Średnie1600x1068 px - 300 x cm @ 300 x @ 300 dpi€6,75JPEG Duże3000x2002 px - 300 x cm @ 300 x @ 300 dpi€8,00JPEG Bardzo Duże7360x4912 px - 300 x cm @ 300 x @ 300 dpi€9,00Licencje, wydruki i inne opcjeDowiedz Się WięcejWarunki Umowy StandardowejWłączonyNielimitowana Liczba Użytkowników€30,00Reprodukcja/ Nielimitowana Liczba Kopii€55,00Fizyczne i Elektroniczne Elementy Na Sprzedaż€55,00Zakup praw wyłącznychZamów to Zdjęcie jako Wydruk/PlakatWięcej opcjiAkceptuję Warunki Umowy Nie jest wymagana rejestracja Słóży on do przymocowania pacjenta do łóżka. Na jednym końcu pasa znajduje się skórzany "łącznik" z metalową sprzączką za pomocą którego mocuje się go do ramy łóżka, natomiast drugi koniec pasa to skórzana obejma na nadgarstek. Obejma ta od strony wewnętrznej pokryta jest warstwą filcu, aby chronić pacjenta przed otarciami. Jeśli osoby chore psychicznie mają zostać unieruchomione na dłuższy czas, zgodę musi wydać sędzia – orzekł niemiecki Trybunał Konstytucyjny, przyznając rację skarżącym. Czytaj także: RPO o osobach chorych psychicznie w więzieniach Przypadek, który rozpatrywali sędziowie Trybunału w Karlsruhe, dotyczył dwóch mężczyzn pochodzących z Bawarii i Badenii-Wirtembergii. W landach tych przywiązanie do łóżka osoby chorej psychicznie nie musi być poprzedzone decyzją sędziego. Mężczyźni, którzy wnieśli skargę, byli unieruchamiani przez wiele godzin dziennie i tylko na podstawie orzeczenia lekarskiego. Teraz, po wyroku TK, parlamenty regionalne obu krajów związkowych mają czas do 30 czerwca 2019, aby dostosować swoje przepisy. Naruszenie praw podstawowych Unieruchomienie pacjenta jest ingerencją w jego podstawowe prawo do wolności, gwarantowane konstytucją – powiedział przewodniczący Drugiego Senatu TK, Andreas Vosskuhle. Jeśli przywiązanie nóg, ramion i brzucha, a w niektórych przypadkach także klatki piersiowej i czoła, trwa przewidywalnie dłużej niż pół godziny, to nie wystarczy sama zgoda lekarza. Dlatego w przyszłości między godziną 6:00 a 21:00 muszą być dostępni dyżurujący sędziowie, by w razie potrzeby sprawdzić lekarskie zarządzenia przymusu. Zasadniczo jednak zastosowanie przymusu wymaga „uprzedniego nakazu sądowego". Jeśli unieruchomienie pacjenta ma miejsce w nocy, decyzja sądowa musi zostać wydana następnego dnia rano. Przywiązanie jako środek ostateczny Niemiecki TK przyznał, że unieruchomienie pacjentów jest nieraz niezbędne w krótkim czasie, jeśli istnieje ryzyko, że pacjent narazi siebie lub innych na niebezpieczeństwo. Krępowanie pacjentów jest jednak dopuszczalne tylko jako „środek ostateczny", gdyby niemożliwe było zastosowanie łagodniejszych środków – argumentowali sędziowie. Pacjenci muszą też zostać poinformowani, że mogą później domagać się skontrolowania zastosowanego wobec nich przymusu. O umieszczeniu pacjentów w zamkniętych zakładach psychiatrycznych decyduje w Niemczech sędzia. Jednak przepisy dotyczące unieruchomienia chorych psychicznie są w każdym z 16 krajów związkowych różne. Jedynie przepisy w Berlinie, Nadrenii Północnej-Westfalii i Dolnej Saksonii przewidują nakaz sądowy. (afp, dpa, epd)/dom Queen Size Bed: długość: 200 cm; szerokość: 160 cm; powierzchnia spania dla jednej osoby: 80×200 cm; przeznaczenie: łóżko podwójne, które należy do najczęściej wybieranych przez małżeństwa. Szerokość pozwala na swobodne poruszanie się podczas snu bez ryzyka przebudzania partnera; cena: w wariantach podstawowych od około
Moje aktualnie ukochane miejsce na ziemi? Mój dom! Najgorsze miejsce na ziemi w jakim byłam? Zakład psychiatryczny w Gnieźnie oddział dla dzieci!!! O moim domu już sporo wiecie, bo przecież nie brakuje opisów tego miejsca w moich tekstach- ogród, ptaki, powiewy wiatru, pyszne herbatki, słońce na twarzy… tadadi tadada… O szpitalach psychiatrycznych również wiele już pisałam, ale dziś szczególnie mocno przyszło do mnie to wspomnienie okrutnego miejsca, gdzie jako 21 latka trafiłam zupełnie przypadkowo i naoglądałam się rzeczy i sytuacji, które po dziś dzień budzą we mnie grozę i sprawiają, że do moich oczu natychmiastowo napływają łzy. Ciekawe jest to, że wtedy, kiedy tam byłam, uczestniczyłam w tym wszystkim, owszem byłam poruszona, ale dopiero teraz widzę, jak wielkie piętno odbił na mnie tamtejszy pobyt. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego, że obecnie w naszym kraju jest wielki deficyt psychiatrów dziecięcych- bardzo mało osób decyduje się na podejmowanie studiów w tym kierunku, a jeszcze mniej pracuje w tym konkretnym zawodzie. Ale czy dzieciom z problemami potrzebni z psychiatrzy i leki? Według mnie ZDECYDOWANIE NIE!!! Ci, którzy najbardziej potrzebują terapii w tym przypadku to rodzice!!! Wszystko, co dzieję się z dzieckiem, i dobrego i złego, to lustrzane odbicie tego, co dzieje się w domu. Moje dzieci na przykład są totalnie nieogarnięte ha ha ah. Ciągle czegoś szukają, a mają to pod własnym nosem, no cóż to wynik tego, że u nas babcia sprząta wszystkie drobiazgi i jak nie wiemy gdzie co jest to pędzimy do „biura rzeczy znalezionych”. Ale wracając do tematu. Jeśli z dzieckiem dzieje się coś złego, to dowód na to, że broni się ono przed tym, co spotyka go w domu lub manifestuje to, jak jest wychowywane. Często pomoc takiemu dziecku opiera się na wspólnej, rodzinnej terapii. Najgorsze co można zrobić w przypadku dziecka, które „jest inne” , „stwarza problemy” to zamknąć je w szpitalu psychiatrycznym. No wiem, bo sama byłam. Przywiązywanie dziecka pasami do łóżka, zastraszanie przez starszych pacjentów i zmuszanie do robienia rzeczy, których nawet nie chcę wymieniać lub faszerowanie lekami, to na pewno nie jest sposób na to by dziecko stało się „grzeczne”. Takie kroki sprawiają, że dzieci doświadczają jeszcze większej traumy, która tylko radykalnie pogarsza sprawę. Ja dzisiaj mieszkając na wsi, w domu, w którym panuje miłość i bezpieczeństwo, gdy wracam w wspomnieniach do tego strasznego miejsca nie potrafię powstrzymać ogromnej fali łez. Nie jest to płacz spowodowany litowaniem się nad sobą samą lecz łzy, które ciekną mi po twarzy, gdy pomyślę o tym, że w każdej klasie, w każdej szkole zdarzają się dzieci trudne, ale każde dziecko ma prawo do tego, żeby być KOCHANE , zadbane i zrozumiane, Żadne nie zasługuje na piętnowanie i skazanie go na dramat podobny do tego, jakim jest pobyt w Gnieźnie. Dlatego dziś, jeśli jesteś rodzicem i zmagasz się z sytuacją, w której Twoje dziecko ma w klasie „dręczyciela”, to może zamiast szykanować to dziecko, najpierw zastanów się kim są jego rodzie i jak z nim postępują. W każdej klasie bowiem znajdzie się taki „urwis”- jest początek roku szkolnego więc na pewno temat jest niektórym z Was bliski. Są „kujony”, dzieci przeciętne i są „czarne owce”, ale i one zasługują na to by je posłuchać, by postarać się je zrozumieć. Zanim więc Drogi Rodzicu osądzisz dziecko, które dokucza Twojej pociesze zastanów się dwa razy. Wysyłanie dziecka do zakładu psychiatrycznego, to skrajne posunięcie, ale i takie się zdarzają. Podkreślam i powtarzam- to piekło na ziemi. Ja byłam już w tym piekle. Teraz jestem w niebie. Tobie i Twoim dzieciom życzę również, aby niebo na ziemi było Waszym miejscem. A jeśli na Twojej drodze pojawi się „mały diabełek”, to spróbuj jak na anioła przystało mocno przytulić go do siebie. Kto wie może twoje ciepło, spokój i miłość zmienią całe zło, które opanowało jego serce. Anielskiego dnia. Wszystkiego dobrego. Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD Fot.: lisa runnels
sMIIZ. 295 485 41 363 437 331 484 283 362